NARRATOR:
Daleko, daleko, za górą, za rzeką, przed wieloma laty, żył chłop dość bogaty.
Szczęście mu sprzyjało, żonę mądrą i córkę dobrą dało.
Lecz jak to w życiu bywa, przyszła chwila nieszczęśliwa.
Matuś ciężko zachorowała i wkrótce życie oddała.
Córka Dorotka bardzo płakała, w oczach ciągle łzy miała.
Ojciec zrozpaczony poszukał drugiej żony,
By matkę zastąpiła, w cierpieniu utuliła.
Jej córka dla Dorotki siostrą być miała, lecz niestety wcale tego nie chciała.
Na chrzcie imię: Dorotka też otrzymała, macocha źle pasierbicę traktowała.
Coraz to nową pracę dla niej wyszukiwała i z pogardą „sierota” do niej wołała.
Ojciec patrzył tylko i nic nie robił wcale, bo nie miał siły, by ze złą żoną walczyć wytrwale.
MACOCHA:
Dorotko, córeczko, wstań już może, bo wstyd spać o tej porze!
Słońce jest już wysoko, no otwórz swoje śliczne oko!
ZŁA DOROTKA (wychodzi z łóżka):
Cześć, to ja Dorotka zła.
Jestem dziewczyna jak malina, lubię prezenty i sukienki.
Nie dla mnie w domu robota.
A ty sieroto, nie gadaj tyle i posłuchaj mnie chwilę, bierz się za pracę, bo cierpliwość stracę.
Moja sukienka cała pognieciona, a poza tym jestem bardzo spragniona.
MACOCHA:
Co tak stoisz, jakbyś mojej córeczki nie słyszała!
Dorotko, jakaś nauczka tej sierocie by się przydała.
Zakasaj rękawy, bierz się do roboty, nie będę przecież czekała tutaj do soboty.
Pozamiataj izby, rozpal w piecu drwa, a zrób to raz – dwa.
Potem przynieś wody, obiad ugotuj oraz kąpiel z pianą dla Dorotki przygotuj.
SIEROTKA:
Dobrze, dobrze wszystko zrobię, byle tylko radość sprawić Tobie.
Moja mama ukochana tego wszystkiego nauczyła mnie sama.
Lubię pracować, sprzątać, gotować i piec, dla mnie to nie jest wielka rzecz.
ZŁA DOROTKA (przedrzeźnia):
Lubię pracować, sprzątać, gotować i piec, dla mnie to nie jest wielka rzecz…
Też coś, głupoty jakieś plecie, ja bym wolała jeździć po świecie. Chyba to rozumiecie?
MACOCHA:
Chodź córuś nad wodę, to na pewno poprawi Twoja urodę.
(Macocha i Dorotka wychodzą)
SIEROTKA (sprząta i zamiata)
Poszły sobie lasem, borem, pewnie wrócą przed wieczorem.
Obowiązków dużo mam, ale radę sobie dam.
Do roboty wezmę się raz, dwa, może na spacer pójdę też i ja.
NARRATOR:
Co dzień sprawa taka sama – Sierotka zapracowana, a jej siostra jak wielka dama,
Tylko w łóżku się wyleguje i rozkazuje, rozkazuje…
Nadeszła zima, spadł wielki śnieg, lód skuł nawet rzeki bieg.
Nie bacząc na tak straszną pogodę, zła macocha wysłała Sierotkę do studni po wodę.
A, że dziewczyna na nogach drewniaki miała, poślizgnęła się i w głąb studni wleciała.
Bardzo się zdziwiła, gdy na jej dnie magiczne wrota zobaczyła.
Sierotka próg ich przekroczyła i wstrząs ogromny przeżyła.
Cudy nad cudami, dziwy nad dziwami, po prostu świat zaczarowany.
TANIEC SKRZATÓW
DOBRA DOROTKA:
Nie do wiary. Świat cudowny i wspaniały.
Skrzaty tańczą, słońce świeci, gdzie ja jestem, drogie dzieci?
Czyj głos smutny słyszę z dala? Któż tak bardzo się użala?
JABŁOŃ:
Doloż moja, ciężka dolo, gałązeczki – ręce bolą,
Bujne wichry nie latają, jabłek ze mnie nie strącają.
Gałązeczki – ręce bolą, doloż, moja ciężka dolo.
SIEROTKA:
Nie martw się jabłonko moja, jeśli taka wola Twoja,
zerwę jabłka w oka mgnieniu i ulżę Twemu cierpieniu.
JABŁOŃ:
O, jak dobrze dziecko miłe, dziękuję ci za Twój wysiłek.
Weź na drogę jabłek wiele, niech częstują się przyjaciele.
SIEROTKA:
Wezmę jabłek tylko dwa, więcej nie dawaj Pani ma. Do widzenia!
Ruszam w dalszą drogę, dłużej już zostać nie mogę.
NARRATOR:
Nie uszła Sierotka daleko, patrzy – piec stoi nad rzeką.
Cały od ognia czerwony, sadzą osmolony.
Z wnętrza jego para bucha. Czy ktoś jego skarg wysłucha?
PIEC:
Ile kropel płynie rzeką, tyle dni się chleby pieką.
Kto zlituje się, zlituje, chleby ze mnie powyjmuje?
SIEROTKA:
Chleb to święta rzecz. Nie może się spiec. Nie dam się im spalić, pomogę Ci je ocalić.
Wyjmę je w mig, by uciszyć Twój krzyk.
(Sierotka wyjmuje chleby)
PIEC:
Za Twoje dobre serce, dziewczynko droga, czeka Cię nagroda.
Weź chleba ile chcesz, ile tylko zjesz.
(Sierotka bierze tylko jeden bochenek)
NARRATOR:
Sierotka wędrowała, wędrowała, przed domem Pani Zimy się zatrzymała.
PANI ZIMA:
Witaj, moja kochana. Dlaczego jesteś tak licho ubrana?
Skąd przybywasz i idziesz ukradkiem?
SIEROTKA:
Ach, piękna pani, znalazłam się tu przypadkiem.
Wpadłam do studni, gdy wodę brałam, zjawić się tutaj zamiaru nie miałam,
Ale w krainie tej od razu się zakochałam. Tak tu ładnie.
PANI ZIMA:
Bo ja tu rządzę przykładnie. A tak w ogóle, jeśli masz ochotę,
na rok cały znajdę dla ciebie robotę
SIEROTKA:
Żadnej pracy się nie boję, jakie są zadania Twoje?
ZIMA:
U mnie wielkiej pracy nie ma, musi być tylko śniegiem oprószona ziemia,
Lodem skute stawy, rzeki, żeby ludzie często chodzili do apteki.
I jeszcze okna w chacie szronem pomaluj, a starań swoich nie żałuj.
Zimową sprzątnij podłogę i nie mów „jestem zmęczona, już więcej nie mogę”.
Dbaj o moje lodowe łoże, żeby mi było miękko, kiedy się zmęczona położę.
Aha, mam jeszcze dwa pupilki - pieska i kotka, przy nich także czeka Cię malutka robotka.
Codziennie gotuj im przepyszna strawę, by miały siły na dobrą zabawę.
SIEROTKA:
Tylko tyle? To wspaniale – będzie czas i na seriale!
KOTEK:
Miau, miau, jaka dobra dziewczyna
PIESEK:
Hau, hau - kiedy pracę u nas rozpoczyna?
ZIMA:
Zanim weźmiesz się w domu za obowiązki swoje, spójrz jak tańczą śnieżynki moje,
Jak ich wirujące pląsy, łagodzą wszystkich najgłębsze dąsy.
TANIEC ŚNIEŻYNEK
NARRATOR:
Codziennie Sierotka komnatę sprzątała i każdy zakątek dokładnie pucowała.
Pierzyny wietrzyła na płocie, zwierzęta miały jedzenia krocie.
Wszyscy szczęśliwi ogromnie byli i że rok tak szybko upłynął – bardzo się dziwili.
ZIMA:
Moja Dorotko, czas szybko leci, spójrz tylko na te duże dzieci.(wskazuje na widownię)
Dzisiaj Ci wszystko wypłacę, śnieżynki, jaką skrzyneczkę dać dziewczynce za pracę?
ŚNIEŻYNKI:
Srebrną.
ZIMA:
Piesku, kotku, a jaka jest wasza rada?
PIES I KOT:
Oczywiście, że srebrną, bo tak wypada.
ZIMA:
Macie rację, ja również zgadzam się z wami
(do widowni) Pracowała na szóstkę, no powiedzcie sami.
(Zima podaje srebrna skrzyneczkę Dorotce)
A teraz zamknij oczy. Śpij, śpij Dorotko. Miej piękne sny, moje pracowite złotko.
Wietrze, wietrze przybywaj, przybywaj!
WIATR:
Nim zawołasz po raz drugi, jestem już na Twe usługi. Usłyszałem Twe wezwanie,
Jestem tu, by odpowiedzieć na nie!
ZIMA:
Weź Dorotkę szybko tak i pofruńcie niczym ptak
Pokonajcie studni dziurę i wyprowadź ja na górę.
WIATR:
Chętnie spełnię Twe życzenie, dla mnie to jest oka mgnienie.
NARRATOR:
Zima Dorotkę nagrodziła, w piękną suknię wystroiła.
Dziewczynka tak wypiękniała, że aż rodzina jej nie poznała.
MACOCHA (do Złej Dorotki)
Kim jest ta piękna pani? Dlaczego ta suknia tak błyszczy na niej?
ZŁA DOROTKA:
To moja siostra??? Coś takiego. Skąd ta sukienka utkana ze śniegu?
Gdzie byłaś tak długo, odpowiedz mi zaraz!
DOBRA DOROTKA:
Spokojnie, nie tyle pytań na raz.
Tej zimy, gdy się po wodę wybrałam, przez przypadek do studni wleciałam.
Magiczne wrota przekroczyłam i w zaczarowanym świecie przez rok cały byłam.
U Pani Zimy pracowałam, za swój wysiłek tę oto srebrną skrzyneczkę dostałam.
ZŁA DOROTKA:
Pokaż, pokaż, co w niej masz, może coś mi z tego dasz?
MACOCHA:
Tyle złota? Nie do wiary! I klejnoty i talary!
(do Złej Dorotki) Córko moja ukochana, tę skrzyneczkę zdobądź sama.
Ale zanim ruszysz w drogę, przygotować się pomogę.
(wychodzą ze sceny)
NARRATOR:
Jak mówiły, tak zrobiły. Gdy Zła Dorotka do studni wpadała, w niebogłosy się wydzierała.
Wkrótce w zaczarowanej krainie była, a co tam narobiła, jeśli szczegóły znać chcecie
W wędrówkę udajcie się z nią po tym niezwykłym świecie.
NOCKA:
Jestem ciemna, szara noc, na niebie rozścielam czarny koc.
Księżyc to mój starszy brat, srebrną poświatą otula świat.
Milion gwiazd na niebie lśni, trochę blasku daje mi.
Zjawiam się po to, by odpoczęły zwierzęta i ludzie po dziennym, ciężkim, mozolnym trudzie.
Gwiazdeczki, gwiazdeczki moje, zatańczmy wraz, aby całe niebo było pełne gwiazd.
TANIEC GWIAZDECZEK
ZŁA DOROTKA
Co to za zamieszanie? Nie mogę patrzeć na nie! To ma być taniec, też mi ha,
Lepiej tańczę tylko ja!
JABŁOŃ
Doloż moja, ciężka dolo, gałązeczki – ręce bolą,
Bujne wichry nie latają, jabłek ze mnie nie strącają.
Gałązeczki – ręce bolą, doloż, moja ciężka dolo.
ZŁA DOROTKA
Co to za jęki, czyje to udręki? Kto tak zawodzi, przecież to nie uchodzi.
(przedrzeźnia) Gałązeczki – ręce bolą
Bujne wichry nie latają, jabłek ze mnie nie strącają
Chyba ta jabłoń nie myśli sobie, że to ja coś z tym zrobię!
Co mnie obchodzą jabłka twe, jeszcze ubrudzę rączki me.
Jabłonko, niech twe jabłka zlecą same, to wstyd niepokoić taką damę.
PIEC:
Ile kropel płynie rzeką, tyle dni się chleby pieką.
Kto zlituje się, zlituje, chleby ze mnie powyjmuje?
ZŁA DOROTKA:
Znowu ktoś jęczy, me uszy dręczy!
Przecież ja jestem zła Dorotka, ciekawe co mnie tu jeszcze spotka? To nie dla mnie robotka!
Twego chleba nie ruszę, ja jeść go nie muszę! Niech się cały spali, może go ktoś inny ocali.
Na mnie już czas, ruszam w drogę, dłużej tu stać przecież nie mogę.
Ja idę do Pani Zimy, a ty (do pieca) robisz dziwne miny.
ŚNIEŻYNKA:
Witaj dziewczynko droga (po pauzie)
Grzeczność tego wymaga, że na powitanie się odpowiada.
ZŁA DOROTKA:
Trele – morele, nie dla mnie takie ceregiele. Gdzie jest zima?
ZIMA:
Jestem tutaj dziewczynko mała, lecz czy nie jesteś zanadto zuchwała?
Dlaczego lekceważysz śnieżynki moje, skąd biorą się takie złe humory twoje?
ZŁA DOROTKA:
Witaj Pani Zimo
(do dzieci z widowni) Dlaczego ona stoi z taką groźną miną?
(do Zimy) Otóż marzą mi się piękne stroje, bogactwo, klejnoty, w pałacu bogato urządzone pokoje. I dlatego chcę czy nie, muszę tutaj słuchać cię.
Przyjmij mnie do pracy w domu Twoim,
A ja postaram się sprostać obowiązkom moim.
ZIMA:
Tak się akurat złożyło, że miejsce się wolne zrobiło,
Bo Dorotka po roku pracy wróciła do domu, do taty.
Obowiązków nie będziesz miała wiele,
Gotować, sprzątać, prać i dbać o wszystko tak, by zadowoleni byli moi przyjaciele (wskazuje na psa i kota)
ZŁA DOROTKA:
Dobra, dobra, wszystko zrobię, tak przynajmniej myślę sobie,
Chyba nie jest zbyt trudna ta robota, skoro zdołała ją wykonać moja siostra „przyszywana” – Sierota
ZIMA:
Śnieżynki, chodźcie ze mną w świat, by białym puchem pokryć domy, lasy, pola,
Bo taka nasza rola.
KOTEK:
Miau, miau, miau, chętnie bym coś wszamał.
PIESEK:
Hau, hau, hau, na coś dobrego chętkę bym miał.
ZŁA DOROTKA:
A wy co głodomory – już mi do obory. Chyba nie myślicie, że w kuchni spędzę całe życie.
(kot i pies uciekają)
NARRATOR:
Co dzień historia się powtarzała, leniwa Dorotka tylko o siebie dbała.
W domu nic nie robiła, tylko przed lustrem miny stroiła,
sukienki przymierzała i pudrem twarz obsypywała.
Tak minął rok cały.
ZIMA:
Czas szybko płynie w mojej krainie, już minął rok, jak zrobiłaś tu pierwszy krok. (do Doroty)
Za Twoją pracę dziś Ci zapłacę.
Kotku i piesku - potrzebna mi rada, jaką skrzyneczkę dać Dorotce wypada?
KOT I PIES:
Czarną.
ZIMA:
No Dorotko kochana czarna skrzyneczka już dla Ciebie jest przygotowana.
Jaka praca, taka płaca. A teraz śpij Dorotko, moje ty leniwe złotko.
Wietrze, wietrze przybywaj!
WIATR:
Nim zawołasz po raz drugi, jestem już na twe usługi.
Usłyszałem Twe wezwanie, jestem tu, by odpowiedzieć na nie.
ZIMA:
Weź Dorotkę szybko tak i pofruńcie niczym ptak,
Pokonajcie studni dziurę i wyprowadź ją na górę.
WIATR:
Jesteś pewna, że na górę? Może lepiej w piekła dziurę?
Czy nie sądzisz królowo kochana, że taka złość powinna być ukarana.
ZIMA:
Piekło to za sroga kara, czarną skrzynka ją nauczę, gdzie dobroci szukać klucze.
WIATR:
Dobrze spełnię twe życzenie, dla mnie to jest oka mgnienie.
ZŁA DOROTKA:
Mamo, Sieroto, to ja, Dorotka zła.
Czyż nie bardziej lśni ma uroda? Nie widzicie tego, a to szkoda!
Skrzyneczkę czarną dostałam, ciężko na nią przez rok pracowałam.
MACOCHA:
Pokaż szybko co w swym wnętrzu skrywa, jakie są tam dziwa.
Jakie skarby niezliczone, może cię książę weźmie za żonę?
(Zła Dorotka otwiera skrzynkę)
ZŁA DOROTKA
Ola-Boga, wielka mnie ogarnia trwoga. Węże, gady, płazy, żmije, jak ja to przeżyję?
Pracowałam, bo czekać mnie miała nagroda, a tymczasem spotkała mnie kara sroga.
KSIĄŻĘ:
Kto tak głośno lamentuje, łzy wylewa, pochlipuje?
Komu to nieszczęście się stało, komu życie nauczkę dało?
ZŁA DOROTKA:
To mnie, to mnie pokarało.
To moja wina, bo zła ze mnie była dziewczyna.
Wszystkim dokuczałam, nikogo nie kochałam.
Byłam niestety leniwa i jak to w życiu bywa,
Spotkała mnie kara słuszna, lecz bardzo straszliwa.
SIEROTKA:
Drogi książę, czarodzieju złoty, posłuchaj mnie biednej sieroty,
Choć moja siostra tak cwaniakowata, jednak w końcu błąd swój zrozumiała.
Użyj swojej mocy, różdżką czary odprawiaj, złej Dorotki w niedoli nie zostawiaj.
KSIĄŻĘ:
Chętnie zrobię to wszystko dla ciebie, gdyż jesteś dobra jako anioł w niebie.
A ty zła Dorotko przyrzec mi musisz, że na dobrą drogę powrócisz.
ZŁA DOROTKA:
Dobrze, dobrze będę starała, by rodzina pociechę ze mnie miała.
KSIĄŻĘ:
Czarna skrzynko, otwórz się, pochłoń wszystkie gady te.
Zniknij złe zaklęcie, nim zdążę się obrócić na pięcie.
Czary – mary, nie do wiary, zła Dorotka zmieniła zamiary.
SIEROTKA:
Dziękuję ci panie poczciwy, czyn Twój był sprawiedliwy.
Za Twej dobroci naręcze, jak ci się dzisiaj odwdzięczę?
KSIĄŻĘ:
Ależ Dorotko kochana, powiem Ci tym razem, że jesteś piękna i dobra zarazem.
Chciałbym Cię wziąć za żonę, czy przyjmiesz królewską koronę?
SIEROTKA:
Twe słowa są manną dla mej duszy, kto żyw niech na nasz ślub wyruszy!
Kocham Cię od pierwszego wejrzenia, spełniły się moje marzenia!
NARRATOR:
Ja na tym ślubie byłem, miód i wino piłem, a wszystko co widziałem, skrzętnie zanotowałem.
Jak zła Dorotka obiecała, rodzina z niej pociechę miała, dobro zwyciężyło nad złą siłą.
A wy dziatki pamiętajcie, dorosłych słuchajcie!
Bądźcie w pracy i w nauce wytrwali, a na pewno pani w szkole was pochwali.
Bądźcie dobrzy i mili dla siebie, a będziecie żyli jak w niebie!