Pośród spadających liści
trwa jesienne zadumanie,
poematem szare wersy
w ulotności przemijanie.
Wiatr postrącał barwne liście,
nagie drzewa mgła przykryła,
pod stopami lśniąca szata
czarną ziemię otuliła.
Piękno oczom się podoba,
budzi zachwyt,pożądanie,
nagły impuls-trwa poemat,
marna złuda-przemijanie.
W biegu życia wielkie plany,
z piasku zamku budowanie,
nie ma czasu na wzruszenie,
nie ma czasu na kochanie.
Świat się kręci,gra muzyka,
śmiałe wizje,śmielsze cele
na pomoście umarł człowiek,
tutaj pogrzeb,tam wesele.
Pękła struna,stanął zegar,
czarny kruk spogląda z drzewa,
milczą usta,cisza milknie,
smętnie kwili biała mewa.
Nad mogiłą pochyleni
w oczach łzy i serca drżenie,
życie jakże krótką chwilą,
darowaniem,odkupieniem.
Kartka wspomnień się otwiera,
wonią nęci chryzantema,
żal,tęsknota,rozgrzeszenie,
smutno skończył się poemat.