Wstań słoneczko,
ogrzej proszę
swoim blaskiem ziemię,
ozłoć niebo promieniami,
rozprosz szare cienie.
Otwórz jasne swoje oczy,
strzel w nas promykami,
chcemy cieszyć się przyrodą,
tańczyć z motylami.
Nie ociągaj się za długo.
Czemu ciągle ziewasz?
Ach,bez przerwy nam kaprysisz,
złe humory miewasz.
Tak, słoneczko się gniewało,
miało dosyć lśnienia
i ukarać nas zechciało
za złe przewinienia.
Wy nie wiecie co to zgoda,
często się kłócicie!
Kiedy patrzę na was z góry
mocno mnie złościcie.
Ciągłe krzyki awantury
w szkole ceregiele.
Dosyć tego łobuziaki
tego już za wiele!
Marszczy słońce blade czoło,
krzywo nosem kręci
i powiada,że nam świecić
nie ma wcale chęci.
Dzieci mocno zawstydzone
w rumieńcach pąsowych,
pospuszczały smutno oczka,
pospuszczały głowy.
Może chwilka nie minęła,
rzekły chórem smyki.
Przepraszamy cię słoneczko
za nasze nawyki.
Nie będziemy już wszczynały
kłótni ani bójek
i w zeszytach też nie będzie
jedynek i dwójek.
Chłopcy będą przepuszczały
pierwsze koleżanki
i przestaną wciąż pociągać
za warkocze Anki.
Słonko zerka i nie wierzy
czy to sen czy jawa,
wnet się szczypie dookoła
burząc się jak lawa.
Zaświeciło najcudowniej
strzelistą naturą
i się skryło rozpalone
ponad białą chmurą.
Wietrzyk dmuchnął na słoneczko
prosi do walczyka
teraz zwiewnie po błękitach
w pięknym tańcu bryka.
rodzinne rymowanie,.