Drzwi zaryglowane
egoizm przymknął oczy
udaje że nie dostrzega
nędznika co drogą kroczy
nie ma zamiaru by litość
usłyszeć zechciała pukanie
egoizm jest ślepy i głuchy
na nędzne człowieka wołanie
i nie pomyślał roztropnie
to Jezus do niego przybywa
a on tak bez żadnych skrupułów
bez słowa się go pozbywa
odchodzi ze smutnym spojrzeniem
Chrystusa oblicze w nędzniku
ze szklaną łzą na policzku
znika w milczeniu po cichu
egoizm się cieszy zuchwale
wyrzutów sumienia nie czuje
i zjada swe życie łapczywie
tak bardzo mu ono smakuje.