poeci nie umierają jeden raz
oni odchodzą wiele razy
o ich śmierci szepcze cichutko wiatr
słońce ociera im łzy z twarzy
nad nimi się wierzba płacząca pochyla
ptak w przestworzach dla nich nuci swe trele
co po nich zostanie na świecie tym
czy tylko zapisane słowa na pożółkłym papierze
i marzeń cały rój
tych jeszcze niespełnionych
barwnych niczym tysiąc zórz
na dnie serc złożonych