Z roku na rok słyszy się coraz więcej o tym, że młodzi ludzie trafiają do szpitala z powodu zatrucia alkoholem. Eksperci biją na alarm, bo wyniki badań są przerażające. Coraz to młodsi sięgają po alkohol a tendencja „alkoholizmu młodzieżowego” ciągle wzrasta. Niestety w wielu przypadkach, o tym czy dziecko sięgnie po piwo lub wódkę czy też nie, decyduje towarzystwo oraz presja rówieśników. Młodzi ulegają współczesnemu pędowi „sięgania po butelkę” uznając tym samym owe zachowanie za symbol dorosłości. Bo przecież dla wielu uznanie (akceptacja) w grupie, a tym samym przynależność do niej, jest ważniejsza niż wszystko inne na świecie.
Dzieci i młodzież piją coraz częściej , a wyjazdy na kolonie stają się rzeczywiście szczególną okazją i odpowiednim miejscem do sięgnięcia po alkohol - z dala od rodziców i krewnych. Niestety spożywając alkohol nie zdają sobie sprawy, ile negatywnych skutków i szkód powodują takie zachowania nie tylko dla ich organizmu, ale także na płaszczyźnie kontaktów międzyludzkich – szczególny nacisk chciałabym położyć w tym wypadku na wychowawców, czyli prawnych opiekunów w trakcie trwania kolonii.
Dlatego chciałabym się zastanowić, w jaki sposób można walczyć ze spożywaniem alkoholu przez uczestników kolonii, pamiętając tym samym, że mamy do czynienia z młodzieżą, która jest pełna sprytu i pomysłowości i której nic nie jest straszne a przechytrzenie wychowawcy nie jest wcale takie trudne, jak mogłoby się wydawać.
Nie ulega wątpliwości, że walka z alkoholem na koloniach jest niebywale trudna tym bardziej, że jego spożywanie jest uznawane wśród kolonistów za „normę”. Młodzież często nie ma problemu, aby przemycić wódkę czy też piwo na kolonię lub po prostu kupić alkohol w trakcie jej trwania.
Uważam, że dobrym pomysłem – a raczej krokiem od którego powinno się rozpocząć, jest rozmowa z podopiecznymi na temat, jakie negatywne skutki niesie za sobą spożywanie alkoholu nawet w niewielkich ilościach dla organizmu młodego człowieka. Myślę, że należy uświadomić młodzieży, że w ogóle nie powinno się pić alkoholu, że takie zachowanie szczególnie na koloniach i obozach jest nieodpowiednie. Warto zaznaczyć, że podczas tak długo wyczekiwanego wyjazdu na kolonie będzie z pewnością na tyle atrakcji, że odsunięcie alkoholu na bok nie będzie żadnym wyrzeczeniem czy też problemem. Dodatkowo warto zawrzeć z grupą kontrakt – to bardzo dobra metoda współpracy w szkole, która także doskonale się sprawdza podczas takich wyjazdów. Kontrakt, czyli w tym wypadku umowa pomiędzy prawnymi opiekunami podczas kolonii a jej uczestnikami. Owa umowa może być uznana jako wynegocjowana oraz dobrowolna pod którą podpisują się zarówno wszyscy wychowawcy jak i uczestnicy kolonii na znak, że młodzi ludzie zrozumieli przedstawione im rozwiązania w publicznie zakomunikowanym ustaleniu. Skłaniam się do poglądu, że z takiego kontraktu wypływają korzyści dla obu stron. Uczestnicy kolonii współtworzą regulamin, zyskując tym samym poczucie odpowiedzialności oraz wzrost motywacji. Ucząc się tworzenia i respektowania norm oraz zasad, rozwijają także umiejętności związane z negocjowaniem oraz zyskują poczucie bezpieczeństwa. Każda ze stron zyskuje możliwość odwołania się do wspólnych ustaleń w sytuacji ich nieprzestrzegania. Dodatkowo prawni opiekunowie mają większe możliwości na realizację swych celów wychowawczych, a jawność reguł staje się dodatkowym bodźcem do wzmocnienia i otwartości w relacjach
z wychowankami. Uznanie i dowartościowanie siebie, jako skutecznego wychowawcy też bez wątpienia odgrywa dużą rolę.
Niektórzy z wychowawców kolonijnych stosują też tzw. „konkurs czystości pokojów”. Osobiście mam pewne zastrzeżenia do takiego pomysłu, ponieważ owy konkurs może być uznany przez uczestników obozu za brak zaufania ze strony wychowawców. Nie mniej jednak warto przytoczyć taki sposób na zwalczenie alkoholu. Wychowawcy przy oglądaniu stanu pokojów zwracają szczególną uwagę na takie miejsca jak np. muszla klozetowa lub szczeliny między ścianą a kaloryferami. Wielu dorosłych ludzi mogłoby się zdziwić, jakie nietypowe miejsca mogą stać się skuteczną kryjówką na alkoholowe trunki.
Podczas obozów czy kolonii wychowawcy wchodzą wraz z dziećmi i młodzieżą do sklepów, aby pilnować wychowanków w czasie robienia przez nich zakupów. Dzięki takiej kontroli istnieje znikome prawdopodobieństwo kupna alkoholu podczas wspólnego pobytu.
Uważam, że warto też się zastanowić nad pokazaniem „ciekawego” filmu o negatywnych skutkach spożycia alkoholu lub przytoczyć kilka artykułów (pomocne mogą być też krótkie filmiki zamieszczone z „youtube.pl”) z sytuacjami „z życia wzięte” Jako przykład mogę w tym miejscu przytoczyć tragiczne wydarzenie z 17.lipca 2008 o którym mówiła cała Polska. Na kolonii z miejscowości Niechorze (województwo Zachodniopomorskie) policja zatrzymała dziewięciu pijanych chłopców, w wieku od 14 do 17 lat. Nastoletni koloniści, którzy przyjechali z Katowic, Zabrza oraz Łodzi, świętowali pierwszy dzień na kolonii za pomocą alkoholu i narkotyków. Wg policji, chłopcy mieli około 1 promila alkoholu we krwi, a niektórzy z nich mieli jeszcze przy sobie narkotyki. Opiekunowie również zostali przesłuchani. Policja zabezpieczyła narkotyki, a nieletnich przekazano pod opiekę kierownika obozu. O ich losie miał zdecydować sąd rodzinny.
Niestety bardzo często, mimo rozmów wychowawców kolonijnych z podopiecznymi ustaleń czy próśb, młodzież sięga po alkohol. Dla wielu młodych motywem jest przede wszystkim presja kolegów i koleżanek, pod którą stoją. Są podatni na manipulację i sięgają po alkohol, aby nie stać się celem napaści w grupie.
Nie można pominąć milczeniem, że alkohol i papierosy, w związku z ich dostępnością, należą do najbardziej popularnych uzależnień wśród młodzieży. Wielu uważa, że składniki tej kombinacji doskonale do siebie pasują i dobrze smakują, dając tym samym w efekcie lepsze działanie. Coraz więcej młodych ludzi czuje się pewniej w towarzystwie trzymając w jednej ręce papierosa a w drugiej przysłowiową „flaszkę”. Tym samym wzmacniają też poczucie własnej wartości. Wtedy niebezpieczeństwo izolacji wśród pozostałych kolonistów odchodzi na dalszy plan. Często jeśli ktoś nie pije lub nie pali jest uznawany za „innego”, nie pasującego do grupy, psującego zabawę dziwaka. Podczas wspólnych wieczornych spotkań w pokojach każde pytanie: „co pijesz?” zmierza jednoznacznie do alkoholowego trunku. Osoba z życzeniem „niealkoholowej cieczy” musi się liczyć, że będzie prędzej czy później narażony na głupie uwagi. Niestety ale przysłowie że „jeden kieliszek jeszcze nikomu nie zaszkodził” jest odbierane przez młodych coraz bardziej dosłownie. Tym sposobem taka osoba bardzo szybko zostaje namówiona do picia, bo przecież nikt nie chce zostać „na marginesie”. Pijący alkohol często mają wrażenie pozbywania się złych uczuć oraz wywoływania takich, jak ulga, ułatwienie czy ucieczka od problemów oraz wyrażania radości życia. Dzięki temu młodzi mogą też bronić się przed takimi uczuciami, jak strach złość nuda czy samotność. Po przecież już po jednym kieliszku świat wygląda zupełnie inaczej....
Celem opisu przeze mnie motywów spożywania alkoholu na koloniach jest fakt, że wychowawcy kolonijni powinni się dowiedzieć – zanim podejmą jakiekolwiek kary, jakie zapatrywania ma młodzież na alkohol. Należy poznać ich sposób myślenia i indywidualnie spróbować dotrzeć do każdego, by w razie czego wybić im z głowy jakiekolwiek kolejne próby upicia się. Szczera rozmowa, co podopieczni sądzą o piciu, co według co według nich daje spożywanie alkoholu, jak się czują lub czy potrafią sobie wyobrazić/powiedzieć, jak by się czuli, po wypiciu alkoholu powoduje często w efekcie że młodzież poczuwa się do odpowiedzialności i potrafi zrozumieć swój błąd. A szczere żałowanie za popełniony błąd jest chyba w tym wypadku najważniejsze.
Wychowawcy powinni naturalnie zastosować dodatkowo karę z jakże bogatej palety sankcji. Sprzątanie stołówki do końca kolonii pod pilnym okiem wychowawcy, mycie naczyń, sprzątanie pokojów, zakaz kąpieli lub brak czasu wolnego – zawsze znajdzie się coś odpowiedniego. Resztki alkoholu powinny być wylane na oczach podopiecznych. Po nakryciu podopiecznych na spożyciu alkoholu, wychowawcy mają podstawy do utraty zaufania, przez co przeszukanie pokojów jest w takiej sytuacji niczym nadzwyczajnym. Uważam, że wychowawcy powinni także poinformować telefonicznie rodziców kolonisty o całym zajściu. Chciałabym także dodać, iż sądzę, że odesłanie kolonisty z powodu spożycia alkoholu do domu nie jest dobrym pomysłem. Wówczas dajemy do zrozumienia, że młody człowiek nie powinien pić na kolonii, ale spożywanie alkoholu na miejscu zamieszkania jest jak najbardziej przyzwolone.
Na zakończenie chciałabym dodać, że od zawsze wiadomo, iż zakazany owoc smakuje najlepiej, a młodzi (nie chcąc być pouczanymi) chętnie łamią regulaminy wychodząc z założenia, że zasady są po to, żeby je łamać. Nigdy nie będziemy mieli pewności czy zastosowane środki ostrożności pomogą, a wszystkie kary spełnią swoje cele. Jednak zawsze trzeba walczyć, nie tylko z alkoholem, ale też narkotykami czy też papierosami wśród młodych. Przyszłość młodzieży nie zależy tylko od niej samej, ale także od rodziców i wychowawców, czy to kolonijnych czy w szkołach. Każdy popełnia błędy, ale ważne jest żeby je zrozumieć. I to co najważniejsze – wychowawca NIGDY nie powinien „przymykać oka” na złe zachowania. Jeśli wychowawcy nie będą przestrzegać reguł które sami ustalili to tym bardziej nie znajdą one poparcia wśród wychowanków. A brak reakcji w wielu przypadkach oznacza jedno z najgorszych nieporozumień - akceptację złych zachowań.