Drżące mam jeszcze dłonie
serce się w bólu kołysze,
cisza się pustką przepala
nie widzę nic i nie słyszę.
Cztery godziny zastygły,
niepewność skuta w kajdany
dusza goreje smutkiem,
trwoga jak strach ołowiany.
Niebo żałością zsiniałe,
chociaż deszczem nie płacze,
tak mocno ufam i wierzę,
że swoje szczęścia zobaczę.
Czas biegnie i myśli biegną
droga powrotna daleka,
błądzę wciąż po omacku,
coś każe cierpliwie czekać.
Wzrokiem wodzę po ścianach
zdejmuję obrazek maleńki,
tulę do piersi kochaną
twarz Przenajświętszej Mateńki.
Czule mnie obejmuje
najsłodsze oczu spojrzenie
i chwilą radości częstuje
cudownym ocaleniem.
Tyś Matko Różanostocka
Jutrzenką ponad chmurami,
Arką Noego Bezpieczną
nad wezbranymi falami.
Niech moje życie dla Ciebie
dziękczynną stanie się bramą,
zamieszkaj na zawsze ze mną
kocham Cię,kocham Cię Mamo.