1. 1. Źródło poglądów.
Ellen Key (1849 – 1926) szwedzka nauczycielka i bojowniczka o prawa kobiety i dziecka przyglądała się przełomowi wieków XIX i XX, okiem kobiety dojrzałej, dobrze wykształconej i zahartowanej życiowo. Interesowała się psychologią, szczególnie eksperymentalną, ale najbardziej najgoręcej problematyką wychowania.
Osadzając poglądy Ellen Key w kontekście teoretyczno – filozoficznym można stwierdzić, jak pisze, J. Rutkowiak „była naturalistką, pozytywistką, wręcz scjentystką, przejętą wcześniejszymi wynikami wcześniejszych lub współczesnych badań nad przyrodą, z którymi łączyła – pośrednio - nadzieję na poprawę jakości ludzkiego życia” .
Uważała, że wszelkie nieszczęścia, złe warunki życia ulegną zmianie, gdy zmieni się natura ludzka. Zmiana ta zajdzie, gdy wychowanie stanie się naczelnym zadaniem społeczeństwa, z uwzględnieniem jego wszelkich praw, urządzeń i instytucji społecznych.
Poglądy wychowawcze Ellen Key, zakrojone na realizację przez cały wiek XX, miały swe źródło w problematyce biologicznej rodziny, jak i psychicznych aspektach życia małżeńskiego.
1. 2. Zdrowa rodzina.
Rodzina, – w której dobro dziecka gwarantowałoby specjalne ustawodawstwo – to rodzina zdrowa fizycznie i moralnie, stanowiąca podstawę zdrowego pokolenia.
Zdrowe pokolenie będzie wówczas, gdy prawo nie dopuści do związków osób, które nie są dobrze dobrane, posiadają choroby fizyczne i umysłowe oraz nałogi, po to, „aby właściwości dziedziczne nie udzielały się potomstwu” . Uroda, wiek rodziców, jak i ilość posiadanych przez nie dzieci również miały wpływ na obraz zdrowej rodziny.
W zdrowej rodzinie rodzice byliby sobie wierni, odpowiedzialni, gdyż jak pisze autorka „Stulecia dziecka”, małżeństwa nie wolno traktować według swojego widzimisie, gdyż ci, co tak traktują stają na tym samym poziomie moralnym, co mordercy i złodzieje. Zadaniem małżeństwa jest poczęcie istoty, której kobieta „ma dać życie, w miłości i czystości, w piękności i zdrowiu, w pełnej, wzajemnej harmonii, za wspólną zgodą i przy wspólnym szczęściu” .
Te piękną wizję mogą zaburzać zdaniem E. Key realia życia społecznego, jak zarobkowa praca kobiet a nawet nieletnich dzieci. Sama wyemancypowana, walcząca o dostęp kobiet do studiów nie traktowała pracy kobiet jako osiągnięcia, ale postrzegała jako egoistyczny ruch narzucony kobietom przez feministki. Tzw. równouprawnienie i sprawiedliwość, nazywała dominującą krzywdą, tym poważniejszą im bardziej dosięga dzieci, wywołując ich „bezdomność”. Bezdomne dziecko, to nie to, które nie ma domu, ale to, które ma dom pusty ze względu na pracę matki lub jej towarzyskie życie. Rozwiązanie widziała, w zwolnieniu kobiet od pracy zarobkowej stwierdzając, „ze wszystkich planów kultury i organizacji najniezbędniejsze, najpilniejsze są te, które ognisku rodzinnemu i dzieciom matkę powrócą” .
Mając wizję tak ukształtowanej rodziny i wysoką ocenę jej naturalnych warunków życia E. Key wskazywała na to, że będzie, stanie się ona głównym miejscem rozwoju dziecka. Rozwój ten samodzielny, swobodny, bez ograniczeń będzie wtedy, gdy zmieni się podejście do edukacji i do szkoły. Szkoły, która niszczy potencjał poznawczy i chęć uczenia się dzieci do niej wstępujących, nie wzmacnia indywidualności, a fabrykuje wszystkich według jednego modelu. Cytując A. Dumas „Mamy bardzo wiele mądrych dzieci, ale również wiele głupich ludzi” , wskazuje, że nie wpływa ona na rozwój dzieci, a wręcz ten rozwój hamuje.
1. 3. Nauczanie domowe.
Panaceum na ten stan rzeczy była wizja szkoły pożądanej, o której E. Key mówiła, że to marzenia, po to, by nie posądzono jej, że „jest programem reform na dzisiejszą dobę obliczonych” .
Pierwszym elementem tego marzenia – pozytywnego projektu wychowania – było, by ogródek dziecięcy i szkółkę przygotowawczą zastąpiło „nauczanie domowe”, obejmujące wiek przedszkolny i wczesnoszkolny.
W okresie przedszkolnym najbardziej budującym czynnikiem wychowawczym byłby stały porządek w domu, jego spokój i piękno. Atmosfera serdeczności, pełnej dobroci, przyjaźni i wesoła praca, które rozwiną w dziecku same cnoty. Cnoty, te wyeliminują stosowanie kar cielesnych, a za ewentualne przekroczenia spotkać powinna dziecko tylko kara naturalna. Dyscyplina powinna być wyrabiana wpajaniem zrozumienia konieczności życiowych, przy czym jej wymagania dostosowywane do wieku dziecka. Rodzic powinien być wzorem dla dziecka, gdyż „Tylko ryjąc samemu pięknie, szlachetnie i umiarkowanie, przemawia się najskuteczniej do dzieci, a one są tak wrażliwe na wzór żywy, jak oporne na ucisk i kazania” . Dziecko powinno mieć, zapewniony stały kontakt z przyrodą, książkami, prostymi zabawkami, aby miało możliwość samodzielnego poznawania i odkrywania świata. Rodzice powinni zrezygnować z organizowania wszelkich odrębnych rozrywek, gdyż są one czymś sztucznym, czego dziecko stara się unikać, bo nie wypływają z jego indywidualnych potrzeb.
Dziecko stanowiące jedność rodzinną z matką i ojcem, w każdym wieku powinno mieć udział w ich obowiązkach. Pełnienie ich, nadawałoby jedność i siłę charakterowi dziecka a nie kształtowało postawy samolubstwa i egoizmu.
W okresie wczesnoszkolnym edukację przejęłaby szkółka domowa, w kółku dobrze dobranych kolegów. Szkółka ta uwzględniająca indywidualność, zapewniająca rozwój bez jakiegokolwiek przymusu, uwzględniania programów, planów naukowych pozwalałaby na rozwój w środowisku naturalnym, ułatwiającym spełnianie różnorodnych obowiązków. Dziecko chronione byłoby przed ośmieszaniem, dominacją starszych kolegów a także, równomiernym karaniem.
W szkółce tej dziecko przyswajałoby sobie to, co niezbędne mu będzie w przygotowaniu do życia. Uczy się wtedy, „gdy same pragną się czegoś dowiedzieć lub cos zrobić, do czego im potrzebnej umiejętności braknie ”. Koniecznym jednak minimum dla każdego dziecka jest, by miało biegłość w czytaniu, umiejętność pisania, rysowania prostych przedmiotów i znajomość pisma. W arytmetyce znajomość czterech prostych działań i ułamki dziesiętne. Nauka geometrii tylko poglądowa. Przedmiotem zajęć z przyrody byłaby wiedza o najprostszych wymaganiach higieny, a geografii orientacja na mapie i tabeli czasu. Nauka języka angielskiego byłaby przygotowaniem do coraz szerszych kontaktów ze światem, a praktycznymi umiejętnościami, umiejętność przyszywania guzików, cerowania rajstop i wbijania gwoździ.
W okresie nauczania domowego - „gdzie cicha, ukryta praca duszy, ma to samo znaczenie, co powolny rozwój ziarna w łonie ziemi” – dziecko zdobędzie podstawy wiedzy i będzie mogło przejść do wymarzonej przez E. Key „Szkoły Przyszłości”.
1. 4. Szkoła Przyszłości.
Szkoła przyszłości to szkoła dla wszystkich, organizująca wykształcenie ogólne wg planu indywidualnego dla każdego ucznia.
Budynek szkolny będzie otoczony wielkim ogrodem, w którym dzieci będą hodowały kwiaty, pielęgnowały je i przyozdabiały nimi okna sal szkolnych, rozwijając tym samym estetyczny smak. W gmachu szkolnym nie będzie wcale klas, a tylko rozmaite sale, wyposażone w obfity materiał do wykładów z różnych przedmiotów, a obok pokoje z własnymi kącikami do samodzielnych studiów. Architektura i dekoracja gmachu stanowić będzie artystyczna całość, a dekorujące dzieła sztuki oryginałami, odlewami lub kopiami sławnych arcydzieł. Największą, najpiękniejszą i najważniejszą klasą szkolną będzie biblioteka z podręcznikami pełnymi sił i podniet, wielkimi dziełami lub ich przekładami. Wypożyczanie i czytanie tych książek będzie stanowić najistotniejszą część nauczania. W budynku będą pracownie i warsztaty do różnych rzemiosł m. in. introligatorstwa, stolarstwa, które jak praca w ogrodzie zwolnią nauczycieli matematyki i nauk przyrodniczych od stawiania twierdzeń, gdyż dziecko samo odkrywać je będzie zgodnie z maksymą „Dajcie uczniom bogaty materiał, a wyrazy już oni sami wynajdą” . Szkoła będzie miała wielką salę, a w ogrodzie boisko do zabaw i tańców, nieskrępowanego, swobodnego ruchu, poprzez, który będą ćwiczyły nie tylko swoją siłę, ale i piękności, tak samo jak kiedyś Grecy.
Szkoła przyszłości w swej pracy kształcącej i wychowawczej miała opierać się na czterech podstawowych zasadach. Naczelną z nich miała być samodzielna praca uczniów w ciągu całego okresu nauki, opartej na szerokiej bazie pomocy naukowych i urządzeń szkolnych. „Patentowana pedagogia ustąpi miejsca pedagogii indywidualnej” , gdzie rola nauczyciela ograniczy się do rozbudzania zainteresowania, a kiedy indziej pomocy w wyborze książek, wskazywaniu uczniowi odpowiednich metod pracy bez podawania własnych spostrzeżeń, sądów i informacji w formie gotowych wykładów, preparatów i eksperymentów. Dziecko samo odkrywałoby prawa rządzące zjawiskami i konstruowało własną wiedzę. Domowe odrabianie lekcji, jako niezapewniające samodzielności dziecka byłoby zniesione, zadania do wykonania odrabiane byłyby samodzielnie w szkole. W domu dziecko czytałoby beletrystykę i łatwe książki naukowe, bajki, na zasadzie zupełnej swobody wyboru. Postępy dziecka sprawdzane będą przez egzaminatorów „za pomocą rozmowy (...), by w spokoju wybadać, co one wiedza o naturze człowieka, o przeszłości i teraźniejszości” . Druga zasada wynikająca z bogatej bazy urządzeń szkolnych, szeroko stosowanych wycieczek o charakterze przyrodniczym, społecznym i kulturalnym, polegała na maksymalnym kontakcie dzieci z rzeczywistością we wszystkich fazach nauczania. Jedną z form tych kontaktów byłoby zwiedzanie muzeów takich jak: muzeum przyrodnicze, historyczne i etnograficzne. Następną zasadą uwzględniającą indywidualne cechy dziecka byłoby dążenie do jak najszybszego odkrywania indywidualnych uzdolnień i wczesnej specjalizacji dzieci z prawem ich do całkowitej wolności wyboru przedmiotów. W szkole tej, dzieci miałyby możliwość opanowania historii, geografii, matematyki i nauk przyrodniczych w powiązaniu z nauką języków angielskiego, niemieckiego i francuskiego. Doskonaliłyby się w mowie ojczystej (czytanie i pisanie), opoanowaniu rysunku i wybranego rzemiosła. Zajęciami całorocznymi byłby śpiew chóralny, jako środek wyrażania uczuć. Plan nauczania byłby dostosowany i zależny „od wieku uczniów, rodzaju przedmiotu i uzdolnienia ucznia, a nawet od części przedmiotu” , którą ma do opanowania. Przy opracowaniu takiego planu niezbędne byłoby wzięcie pod uwagę następującej zasady, polegającej na koncentrowaniu nauczania wokół określonych przedmiotów w pewnych okresach czasu. Zimą obok matematyki uczeń poświęciłby na czytanie dzieł historycznych lub geograficznych w zależności od zainteresowań. Na wiosnę i jesienią, gdzie studiuje się przyrodę „historycy” i „geografowie” mogliby brać udział w wycieczkach w roli biernych słuchaczy, gdy przyrodnicy będą zbierać, rysować i mikroskopować. Nauka o człowieku z punktu widzenia fizjologii i higieny, oraz nauki i takie jak fizyka i chemia, zamykałaby wykształcenie przyrodnicze. Nauka języka obcego realizowana tak, aby przez parę lat uczono np. angielskiego a potem niemieckiego czy francuskiego. Ważnym jest by zawsze tylko jeden język studiowano. Te, których uczono wcześniej należy ćwiczyć poprzez czytanie dzieł literackich, pisemne streszczenia i prowadzenie rozmów. W szkole przyszłości zamiast podziału przedmiotów byłaby koncentracja, która różne działy wiedzy może wzajemnie dopełniać, splatać w całość. A nauczyciele różnych przedmiotów - skutkiem tego - mogliby zgodnie pomagać sobie w udzielaniu uczniom pełnego zasobu wiedzy.
Ellen Key w szkole przyszłości – ze względu na dobro dziecka i społeczeństwa – nie widziała miejsca dla nauki religii. Powodem tego był rozdźwięk miedzy tym, co głosił Kościół a tym, co zostało zbadane naukowo.
Po tak gruntownym przygotowaniu, w wieku 15 lat, dziecko powinno kontynuować naukę w szkołach średnich ogólnokształcących i zawodowych. Zalety, które posiadło miały procentować, przyczyniać się do podnoszenia życia na coraz wyższy poziom i kształtowania doskonalszych form ułatwiających osiąganie szczęścia.
Szkoły takiej zapewniającej szczęśliwy rozwój, szanującej prawa dziecka do wolności i niezależności, naturalnej odrębności, szkoły o pełnej indywidualizacji nauczania bez przymusu i indoktrynacji życzyła Ellen Key wszystkim dzieciom na całym świecie.