Jedno z zeszłorocznych, wrześniowych wydań szacownego „The New York Times” publikuje opracowanie pióra Benedicta Carey'a, dotyczące, jak się dowiadujemy, mylnych stereotypów sztuki dobrego zapamiętywania.
W przydługim, aczkolwiek interesującym materiale Benedict Carey stara się nas przekonać, że stereotypowe: cichy kącik do nauki, dokładne trzymanie się planu lekcji, precyzyjnie określone cele – to nie są najlepsze metody na dobre zapamiętywanie i naukę. Ba! Z punktu widzenia psychologii są one zupełnie nieskuteczne.
Co zatem radzi nam autor?
Ponieważ o procesach uczenia się wiemy nadal niewiele, bądź znacznie mniej niż byśmy chcieli, poleca on zapoznanie się z prostymi technikami, zdefiniowanymi w ostatnich latach przez ekspertów od psychologii rozwojowej, pozwalającymi udoskonalić przyswajanie przez ucznia materiału w trakcie procesu „uczenia się”. Jednak problem w tym, że są one ... sprzeczne z tym co mówi nam rozsądek, nie wspominając o utartych zwyczajach.
Jednym z nich jest tradycyjne przywiązanie do tzw. „cichego kącika nauki”. Rzeczywistość i empiryczne doświadczenie – twierdzą psycholodzy - dowodzą, że okresowa zmiana miejsca, w którym uczymy się, pomoże nam zapamiętać materiał lepiej, niż gdybyśmy skorzystali z rady archaicznych psychologów i zasiedli w cichym „kąciku nauki”.
Podobnie – twierdzą psycholodzy – jest w sytuacji, kiedy zajmujemy się kilkoma zagadnieniami jednocześnie zamiast „kucia” jednej kwestii.
Przekonanie, że przywiązanie do jednego miejsca sprzyja skupieniu jest jednym z najpoważniejszych, a zarazem chybionych reguł. Pedagodzy zalecają by uczeń pracował w stałym, wydzielonym miejscu cichej nauki. Okazuje się, że eksperymentalne próby potwierdzenia tego stereotypu mówią zupełnie coś innego. Już w roku 1978 stwierdzono, przeprowadzając klasyczny eksperyment, że grupa uczniów mająca za zadanie zapamiętać 40 słów w języku obcym, pracująca na przemian w dwóch miejscach, dawała sobie radę znacznie lepiej niż grupa, która takiej możliwości zmiany nie miała. Eksperyment ten przeprowadzany był wielokrotnie, w różnych warunkach brzegowych ze zmienionym charakterem zadania. Jednak każdorazowo wynik był taki sam.
Zdaniem badaczy – wyjaśnia Carey - dzieje się tak zapewne dlatego, że umysł ludzki nieświadomie kojarzy przyswajane treści z cechami otoczenia, w którym się znajduje. I może się tak zdarzyć, że np. wiadomości z zakresu traktatu wersalskiego zostaną powiązane z kolorem ścian w czytelni bibliotecznej, a plan Marshalla z zielonymi listkami wierzby widocznej na placu szkolnym. Zmuszanie naszego mózgu do kojarzenia uczonych kwestii na wiele sposobów z różnymi elementami otoczenia konstruuje „szkielet” dla naszej pamięci.
Analogicznie, kiedy zróżnicujemy przyswajany materiał, podczas jednokrotnego eksperymentu, pozostawi on bardziej trwały ślad, niż w przypadku, kiedy staralibyśmy się koncentrować tylko na jednym zagadnieniu.
Muzycy – twierdzi Carey – znają to zjawisko od wielu lat. Zazwyczaj na przemian ćwiczą utwory, gamy i tonacje grane w przeróżnym tempie.
Również lekkoatleci postępują w ten sam sposób. Na zmianę szlifują wytrzymałość, siłę i elastyczność.
Doug Rohrer i Kelly Taylor, psycholodzy z University of South Florida, w opublikowanym materiale na łamach „Applied Cognitive Psychology” skłaniają się do twierdzenia, że przyjęcie takich założeń w psychologi może okazać się rewolucyjne.
Obserwowali oni grupę uczniów czwartej klasy, których uczono równań na obliczenie różnych właściwości graniastosłupa. Połowa grupy badawczej uczyła się tego samego wzoru (np. jak obliczyć ilość ścian graniastosłupa na podstawie liczby boków podstawy) na kolejnych próbach. Druga połowa grupy badała następne bryły wykorzystując wszystkie wzory jakie poznała. Kiedy minął dzień obie grupy badawcze poddano testom sprawdzającym. Na testach pojawiły się zadania tego samego rodzaju, jak na zajęciach poprzednich. Jak się okazało grupa dzieci mająca do czynienia z ćwiczeniami z mieszanych zestawów, dawała sobie radę aż dwukrotnie lepiej.
Podobne rezultaty uwidoczniły się w badaniu starszych dzieci i dorosłych.
Carey zauważa, że psycholodzy, specjaliści od badań rozwoju, nie zaprzeczają, że przyspieszone „kucie” sprzyja osiągnięciu lepszego rezultatu na egzaminie. Jednak stwierdzają oni, że takie uczenie się przypomina im pośpieszne pakowanie rzeczy do plecaka. Tak właśnie uczy się większość studentów i uczniów. Jednak prowadzi to do jednego, konkludują psycholodzy – w krótkim czasie gubi się albo wiedzę, albo skarpetki.
Kiedy „neuronowa walizka” zapakowana jest w sposób ostrożny i uporządkowany możemy pomieścić w niej wiele więcej informacji. Możemy także dużo dłużej te informacje przechowywać. Godzinka nauki wieczorkiem, godzinka w weekend, krótka sesja w tygodniu sprzyjają przyswajaniu wiedzy, a także umożliwiają łatwiejsze sięganie do niej w przyszłości. Nie obciąża to zbytnio nauką a przynosi niezłe efekty. Zjawisko to potwierdzone zostało dziesiątkami badań, a jednak nikt nie potrafi tego wytłumaczyć. Carey przytacza w tym miejscu wyjaśnienie dr Nate Kornell'a, psychologa i wykładowcy z William's College, który stwierdza, że najbardziej prawdopodobną hipotezą wyjaśniającą ten fenomen jest przyjęcie założenia, że kiedy umysł po raz kolejny spotyka się z jakąś cząstką wiedzy, musi opanować część wiadomości, z którymi miał do czynienia wcześniej, aby zacząć przyswajać nową. Sprawność takiego zapamiętywania wzrasta w miarę powtarzania całego procesu.
- „Z czasem oswajamy się z myślą, że proces zapominania jest naturalny i zawsze towarzyszy procesowi zapamiętywania – tłumaczy dr Kornell, i dodaje: - „Kiedy zapominamy o jakimś zjawisku, tym samym czynimy możliwym przyswojenie go w trwalszy sposób w przyszłości”.
Zjawisko to, zdaniem Carey'a, jest przyczyną dla której psycholodzy rozwojowi tak bardzo doceniają wszelkiego typu testy jako narzędzia służące, nie tylko do oceny postępów w nauce, ale także jako metodę przyswajania wiadomości. Przypominanie sobie, choćby w niewielkim zakresie, znanej już wiedzy możemy porównać do sięgania po książkę stojącą na regale bibliotecznym, a następnie odstawieniu jej w to samo miejsce. Proces poszukiwania informacji wpływa na sposób, w jaki są one zapamiętywane i czyni te informacje łatwiej dostępnymi.
Carey przyznaje, że testy nie cieszą się zbytnią sympatią ponieważ uznawane są za trudne. Jednak to właśnie ta trudność stanowi o tym, że jest to narzędzie tak skuteczne, bowiem jeśli trudniej jakąś wiedzę zapamiętać, tym trudniej też o tej zapamiętanej wiedzy zapomnieć.
Podsumowując nie powinniśmy mieć jednak złudzenia, że stosowanie technik naprzemiennego stosowania bodźców, różnicowania materiału, czy wydłużanie czasu pomiędzy okresami nauki, a nawet poddawanie się co raz to nowym testom – zmieni kiepskiego studenta w chodzącego omnibusa. Jednak mamy odtąd do dyspozycji kolejne przetestowane narzędzia.
Zatem drogie mamy i drodzy ojcowie czy słusznie czynimy ganiąc nasze pociechy za ich niekonwencjonalne sposoby uczenia się i ich okoliczności. Czy dudniące muzyką słuchawki na uszach podczas nauki to tylko fanaberia czy złoty sposób na szóstkę z fizyki? Czy chodzenie z kąta w kąt i powtarzanie jak mantry definicji to nerwica czy fortel w walce z „pełną” głową?
Oni zapewne od dawna (choć podświadomie) wiedzieli o tym, o czym my dopiero tutaj powiedzieliśmy :) .
Arnold Wardak
pedagog, wychowawca Internatu ZSO im. M. Kopernika w Kołobrzegu
Materiał został opracowany na podstawie „Forget What You Know About Good Study Habits” Benedicta Carey'a zamieszczonego w „The New York Times” z 6 września 2010 roku oraz jego tłumaczenia na język polski w http://portalwiedzy.onet.pl/4868,11123,1625224,1,czasopisma.html