Arka Noego
Biuro podróży NOE TRAVEL, na ścianie wisi plakat LAST MINUTE: Wycieczka na bezpieczną wyspę, Bądźcie z nami, Ostatnia szansa.
Osoby: Noe, sekretarka- pani Tereska, zwierzęta: bóbr, lis, kraska, panda wielka, słoń afrykański, niepylak Apollo, nosorożec czarny
Opis sytuacji: na korytarzu przed biurem Noego zgromadziły się zwierzęta, popychają się , szturchają, każdy chce być jak najbliżej drzwi. W końcu ustawiają się w kolejce ale bóbr próbuje się do niej wedrzeć, w końcu ktoś się nad nim lituje i wpuszcza go jako drugiego w kolejności.
Noe siedzi przy biurku, przekłada papiery z miejsca na miejsce, coś podpisuje, pieczętuje. Obok stolika leży sterta segregatorów, przy drugim biurku siedzi pani Tereska - sekretarka Noego. Zza ściany dobiega coraz większy hałas.
Noe: Pani Teresko, proszę sprawdzić co tam się dzieje?!
Tereska wychodzi i pyta zwierzęta: Państwo w jakiej sprawie??
Zwierzęta chórem: MY CHCEMY NA WYSPĘ!!!
Pani Tereska wraca i mówi: Panie Prezesie zebrał się tłum i wszyscy chcą z nami płynąć.
Noe: No cóż trzeba brać się do pracy, zobaczymy jakich będziemy mieć pasażerów. Pani Teresko proszę prosić.
Pani Tereska wychodzi, próbuje przekrzyczeć rozgadany tłum:
Proszę wchodzić pojedynczo!!!
Do gabinetu wchodzi słoń, na biurko kładzie podanie.
Słoń: Dzień dobry, ja w ważnej sprawie, proszę mnie ratować, musze z Panem popłynąć.
Noe: hmmm, proszę mi opowiedzieć o sobie coś więcej.
Słoń: Jestem największym ze współcześnie żyjących ssaków lądowych. Mieszkam w Afryce na sawannie i sawannie lasach. Jestem spokojnym zwierzęciem, zjadam rośliny nikomu nie wchodząc w drogę. Żyje nas ok. 20 tysięcy osobników. Mój los był ciężki. Polowania których celem były moje kły, nigdy nie pozwalały mi czuć się bezpiecznie. Nawet obecnie kiedy jestem już gatunkiem chronionym, muszę uważać na kłusowników. Dodatkowo ludzie zabierają pod uprawy, budowe miast tereny na których żyję. Niedługo nei będę miał gdzie mieszkać.
Noe: Pani Teresko?
Tereska: (przegląda papiery)Nasze dane potwierdzają sytuację tego gatunku .Wszystko co powiedział jest prawdą.
Noe: (do Tereski)Proszę zaakceptować to podanie, (do słonia), a oto pański bilet, witamy na pokładzie!
Słoń wychodzi zadowolony.
Tereska woła: Następny!!!!
Do gabinetu wchodzi bóbr, kładzie z impetem na biurko podanie.
Bóbr: Panie Noe muszę dostać się na Arkę, koniecznie!!!
Noe: Chwileczkę , powoli. Przede wszystkim to kim pan jest i co pana do mnie sprowadza?
Bóbr: Jestem bardzo pracowitym zwierzęciem. Posiadam niebywałe zdolności konstruktorskie i pływackie. Buduję tamy, dzięki którym mogę całkowicie zmienić ekosystem. Dawniej było mnie wszędzie pełno, ale ze względu na moje futro, które było bardzo cenne oraz tłuszcz, który ma podobno właściwości lecznicze polowano na mnie nagminnie. Teraz jestem gatunkiem chronionym, wiec NALEŻY MI SIĘ miejsce na Twojej arce.
Noe: pani Teresko?
Tereska: Nie do końca jest prawdą to, co mówi ten gryzoń. Od jakiegoś czasu populacja tego gatunku się bardzo rozrosła, do tego stopnia, że brakuje mu siedlisk, wchodzi nawet w konflikt z człowiekiem.
Noe: panie bobrze wydaje mi się że są bardziej potrzebujący od pana niestety na chwilę obecną musze panu odmówić. Pani Teresko, proszę wpisać Pana na listę rezerwową.
Bóbr (odchodzi zły i odgraża się): Nie to nie!!! Zresztą żadna to arka- stara skorupa!!!
Tereska: Cóż za niewdzięczne zwierzę! Następny proszę!
Wchodzi Niepylak Apollo
Tereska: jaki on piękny. Szefie weźmy go ze sobą.
Noe: nie tak szybko, arka jest niewielka, nie możemy brać wszystkich jak leci. Proszę nam o sobie opowiedzieć.
Niepylak: Jestem jednym z większych motyli dziennych w Polsce. Nazywają mnie Apollo- Niepylak Apollo. W Polsce czasem można mnie spotkać ale bardzo rzadko- jedynie w Pieninach i Tatrach. Jestem zagrożony wyginięciem, moje dzieci nie mają co jeść. Człowiek poprzez sadzenie lasów i zaniechanie wypasu zwierząt doprowadził do tego ze zanikają łąki na których rośnie roślina o nazwie rozchodnik wielki. A tym właśnie rozchodnikiem wielkim żywią się moje larwy. Moje biedne dzieci umrą z głodu. Jest nas tak mało, ze zostałem wpisany do Polskiej Czerwonej Księgi gdzie wymienia się mnie jako gatunek skrajnie zagrożony. Proszę pomóżcie!
Tereska: Mnie przekonał!
Noe: pańskie argumenty nas przekonały. Dostanie Pan miejsce w pierwszym rzędzie. Pani Teresko akceptujemy podanie. Proszę bilet dla Pana.(Tereska przybija pieczątkę)
Apollo wychodzi.
Pani Tereska prosi następnego klienta: NASTEPNY PROSZĘ!!!!
Wchodzi kraska.
Pani Tereska jest zachwycona: Ale klejnot, panie Noe zabierzemy ja ze sobą!!!
Noe: Pani Teresko zachowuje się pani nieprofesjonalnie, najpierw musimy zbadać sprawę a nie tak hop siup zgadzać się od razu. Słucham Panią.
Kraska: Witam wszystkich. Nazywam się kraska. Jestem ptakiem ściśle związanym z krajobrazem rolniczym. Żywię się owadami, mieszkam w dziuplach i to jest właśnie przyczyna moich problemów. Zanika tradycyjne rolnictwo, wszyscy używają coraz więcej chemikaliów, powodując że mam coraz mniej zdrowego pokarmu. A dodatkowo brak starych drzew z dziuplami pozbawia mnie mieszkania. Z tego powodu jest nas krasek coraz mniej na świecie. Uważa się mnie za gatunek skrajnie zagrożony w Polskiej Czerwonej Księdze Zwierząt, a Unia Europejska twierdzi ze wymagam szczególnej troski. Proszę się więc o mnie zatroszczyć
Noe: nie ma siły – do wymagań unijnych musimy się stosować. Pani Teresko – akceptujemy podanie. Proszę – pani bilet (Noe podaje bilet)
Pani Tereska: Następny proszę!
(wchodzi panda)
Pani Tereska: Ooooo, jaki ładny miś!!
Panda: Dzień dobry. Jestem Panda wielka
Pani Tereska: to widać!
Panda: Niby co takiego
Pani Tereska: że wielka!
Noe: Pani Teresko, proszę nie przerywać. Proszę dalej, pani pando.
Panda: zamieszkuję lasy bambusowe i odżywiam się prawie wyłącznie bambusem. Jest go niestety na świecie coraz mniej. Ludzie wycinają lasy bambusowe, zakładają tam swoje pola uprawne, budują domy. Poza tym - jak państwo widzą – mam piękne futro, dla którego niejeden kłusownik próbuje mnie zabić. Rosnę 6 lat, potem rozmnażam się co dwa lata – za każdym razem przeżywa jedno moje młode. Podliczając – więcej nas umiera niż się rodzi. Żyje nas około tysiąc osobników. Jestem gatunkiem wpisanym do Czerwonej Księgi Gatunków Zagrożonych. Z tego powodu mój wizerunek wybrała sobie jako logo największa organizacja zajmująca się ochroną przyrody – WWF.
Noe: Wiele o was słyszałem. Nasze dane potwierdzają to, co pani mówi. Z przyjemnością będziemy gościć panią na naszej arce. Pani Teresko, proszę akceptować! (Pani Tereska przybija stempel, Noe podaje bilet pandzie)
Noe: Przerwa na herbatę
Pani Tereska: już podaję, panie prezesie (robi herbatkę)
Noe: niech pani zobaczy, pani Teresko, te sterty podań – ile jest takich gatunków, które trzeba ratować. Chciało by się zabrać na arkę wszystkich.
Pani Tereska: Panie prezesie, przecież to niemożliwe
Noe: wiem, wiem...
Pani Tereska: Z drugiej strony: tyle różnych działań ochroniarskich, różne ustawy, rozporządzenia, konwencje o ochronie gatunków, a sytuacja znacząco się nie poprawia
(przez drzwi wpycha się lias, przerywając przerwę na herbatę)
Lis: długo jeszcze mam czekać!? Ooo, państwo widzę herbatkę popijają, w godzinach pracy...a na dworze coraz cieplej, wody coraz więcej..już dawno powinienem siedzieć w arce.
Pani Tereska: Co za brak kultury
Noe: hola, hola, nie tak szybko – poproszę podanie.
Lis. Hmmm (szuka po kieszeniach) – jestem pewien, że gdzieś tutaj miałem, pewnie w tym tłumie ktoś mi wyciągnął z kieszeni,
Noe: nic o panu nie wiem – proszę nam przybliżyć swoją osobę
Lis. Szkoda czasu na pogaduchy – proszę dać mi bilet i lecę na swoje kojo – najlepiej to pomiędzy jakimiś smacznymi (udaje że się zakrztusił) – chciałem powiedzieć sympatycznymi ptaszkami.
Noe: mówi pan, że nazywa się lis – Pani Teresko, co mówią na temat tego pana nasze archiwa?
Pani Tereska: Lis – około 40 podgatunków. Występuje na niemal całej półkuli północnej – od Azji po Europę, a Ameryce północnej, i północnej Afryce. Zawieziony do Australii stał się jednym z największych szkodników. Potrafi dostosować się do każdych warunków środowiska. Znakomicie znosi presję człowieka. Nawet przetrzebione populacje bardzo szybko się odradzają. Jest nosicielem chorób i pasożytów. W takiej Polsce na przykład w efekcie zrzucania szczepionek przeciwko wściekliźnie, której nosicielem jest lis, mają problem z jego nadmierną liczebnością.
Noe: Proszę Pana, nieładnie. Wpycha się Pan bez kolejki, nie chce nam nic o sobie opowiedzieć, a widzę że niezłe z pana ziółko. Nie chciałbym panu odmawiać pomocy, ale niech pan zobaczy jaka kolejka, ile podań do rozpatrzenia. Jedyne co mogę panu dziś zaproponować to miejsce na liście rezerwowej.
(Pani Tereska stawia stempel: brak akceptacji, lis wychodzi niepocieszony, mrucząc pod nosem)
Lis: jeszcze zobaczymy – ta łajba na pewno ma jakąś szparę przez którą da się wcisnąć na pokład
Noe: Pani Teresko, proszę prosić.
Pani Tereska: Następny proszę!
(wchodzi nosorożec)
Noe: Dzień dobry
Nosorożec: Dzień dobry
Noe: Śmiało, śmiało, proszę spocząć.
Nosorożec: Może jednak postoję. To krzesło nie wygląda zbyt solidnie, a ja muszę uważać gdzie siadam. Trochę ważę, a nie chciałbym się uszkodzić – moja sytuacja i tak jest już bardzo trudna.
Noe: Proszę, niech pan mówi, śmiało!
Nosorożec: Mieszkam w Afryce, i to tylko w jej niewielkiej części. Żywię się roślinami i jaki widać po mojej posturze – lubię zjeść. Kiedyś byłem bardzo liczny. Było nas ponad sto tysięcy. Przez ostatnie sto lat moja populacja zmniejszyła się o 98 procent. Przyczyną mojej zagłady stał się mój róg. Człowiek ubzdurał sobie, że ma on właściwości lecznicze i robiono z niego lekarstwa na przeróżne dolegliwości. Kłusownicy doprowadzili do tego, że wpisano mnie do Czerwonej Księgi Gatunków Zagrożonych. Moi krewni z trzech podgatunków są krytycznie zagrożeni. Panie Noe, bez pana pomocy mnie może spotkać to samo – w końcu zniknę z powierzchni Ziemi.
Pani Tereska (chlipiąc i pociągając nosem): Panie prezesie, to takie wzruszające i smutne. Zróbmy coś, przecież nie można żyć w takim stresie.
Noe: Oczywiście, oczywiście – mamy dla pana bezpieczną kajutę. Życzę miłej podróży
(Noe wręcza bilet nosorożcowi, pani Tereska przybija stempel na podaniu, nosorożec wychodzi;Noe odkłada dokumenty na bok, sprząta na biurku i zwraca się do pani Tereski)
Noe: Pani Teresko, kończymy na dzisiaj. Mamy komplet. Muszę pani powiedzieć, że wybór jest trudny. Nie wiem ile takich kursów trzeba by wykonać, żeby uratować przynajmniej te gatunki, które są zagrożone wyginięciem i wpisane na czerwone listy. Niedobrze się dzieje na świecie.
Pani Tereska: Panie prezesie, co się dziwić: świat pędzi do przodu bez opamiętania: rozwój przemysłu i gospodarki, rozwój komunikacji , drastyczny wzrost populacji człowieka, któremu ciągle za mało miejsca – i dzieje się to z kompletnym lekceważeniem naturalnego otoczenia. Zapominamy, że mamy coraz więcej dwutlenku węgla w atmosferze, przez co podnosi się temperatura na Ziemi; zmniejsza się powierzchnia lasów, ekosystemy są niszczone w coraz większym stopniu – gdzie mają się podziać te biedne zwierzęta.
(zwierzęta ustawiają się w rzędzie za Noem i panią Tereską)
Noe: tak, tak moi kochani. Obecne tempo wymierania gatunków - za przyczyną człowieka - jest tysiąc razy szybsze od naturalnego. Jeżeli my – wszyscy razem i każdy z osobna – nie zadbamy o naszą planetę, to nasza arka będzie musiała kursować nieustannie, aż w końcu nie będzie miała kogo wozić, bo gatunki które obecnie są zagrożone – zginą na zawsze.
Wszyscy chórem:
Nie pozwólmy na to:
Zwierzęta się kłaniają i schodzą ze sceny.
KONIEC.