Leciutko... po mchu się skradała...
w stronę altanki wiewiórka mała.
Zgrabnie łapkami przebierała,
co chwilę przystawała i wokół się rozglądała...
Takie z niej cudeńko!...
Po prostu śliczne małe futerko!
Jest w niej coś tak urokliwego,
że nie sposób od niej oderwać wzroku swojego...
I tyle mądrego wdzięku na jej pyszczku się maluje,
że chwytam aparat i zdjęcia jej serwuję!
A robię to bardzo szybko,
bo to zwinne stworzonko dopiero co było,
a już gdzieś...znikło!...
Pozostał po niej obraz wspaniały -
ruda kitka z postrzępionymi kłaczkami.