Stoi drzewo w szczerym polu.
Swą zieloną koronę na grubym pniu wspiera,
w bezchmurne niebo spoziera
i myśli sobie:
Dobrze, że jestem twarde -
do twardego drzewa mocnego klina trzeba!
I tak było zajęte swoimi myślami,
że nie spostrzegło człowieka pod konarami.
A człowiek swym zmęczonym ciałem
do pnia drzewa przywiera i prosi:
Drzewo kochane, daj mi trochę swej mocy
bym w polu mógł pracować do nocy.
I gdy już silny do pracy wraca,
do drzewa z wdzięczności się odwraca
i widzi, że ono jest całe... czerwone!
Bo wielką miłością do ludzi
i ziemi przepełnione.