Stoję przed świata domem
i pukam w okno zakurzone...
Koniecznie próbuję wejść do środka
choć wiem, że tego kogo szukam
już tam nie spotkam...
A jednak wzrokiem zachłannie
chcę prześwietlić pajęczynę
i być w tym domu choć przez chwilę.
Bo jakaś siła mnie do niego ciągnie
i nie daje o nim zapomnieć.
Kiedy wreszcie krok do przodu daję
nagle... płonąca maszyna... staje!
Bo coś przez szybę znaki nadaje.
Odwracam się szybko
lecz to coś... znikło!
I tylko słyszę głos jakby znajomy:
- Ten tam w środku to mój mały brat.
Życia się uczy, bo niedługo
czas mu wyruszyć w duży świat.
A ty nie trać czasu nadaremno -
lepiej chodź ze mną!
- No... ale jesteś dla mnie prawie obcy...
- Chodź! Chcę być ci pomocny.
Zabiorę ciebie w podróż nieznaną!
Będziemy szli różnymi drogami -
czasem prostymi a czasem krętymi...
I dotąd wędruję drogami tymi
lecz zatrzymuję się czasami,
bo na tych drogach puzzle znajduję
i z nich mój świat buduję...
- A gdzie się podział twój towarzysz podróży?
- Nie wiem. Został mi po nim pejzaż nieduży...
Lecz jeśli go poznać chcecie
napiszcie mu o tym w Internecie.