Było w tej chwili coś magicznego, niezrozumiałego, coś co mnie kompletnie zaskoczyło, kiedy wysiadłam z busa i ujrzałam to miejsce doznałam uczucia jakbym już kiedyś w nim była, wrażenie to było tak spotęgowane aż serce ściskało bólem, jakąś tęsknotą za tym miejscem, które przecież widziałam pierwszy raz w życiu a jednak czułam się jakbym je znała, jakbym po długiej nieobecności powróciła do domu,w duchu pytałam się gdzie tak długo byłam? Dlaczego dopiero teraz tutaj jestem?Każdy szczegół był mi tak dobrze znany a jednocześnie nowy, zupełnie jakbym przypominała sobie bytność w tej okolicy. Skąd mogłam ją znać? Wszyscy poszli rozpakowywać swoje rzeczy a ja zupełnie wmurowana stałam i wprost nie mogłam złapać oddechu ze zdziwienia.Mój Boże jeśli istnieje raj to ten uroczy zakątek jest rajem na ziemi, po policzku płynęły mi łzy. Oczarowana i zdumiona stałam i podziwiałam piękno, które roztaczało się przede mną. Domek znajdował się na skrzyżowaniu dwóch dróg, postawiony na dębowych palach pod którymi znajdowały się okrągłe kamienie przyniesione zapewne ze strumyka płynącego poniżej, pod domem stały dwie solidnie zrobione brązowe ławki a na wprost mnie były góry, tak blisko że mogłam dostrzec każdy zarys, każde załamanie i skrzywienie terenu. Góry wysokie, a obok i poniżej mniejsze, wyłaniały się jedne zza drugich, gdzie nie gdzie, widać było zielone drzewa i krzewy, tego widoku nie da się po prostu opisać. Mój Boże i to powietrze zupełnie inne jakby lekko mroźne, rześkie i takie świeże, każdy oddech sprawiał że budziło się we mnie coś nowego coś niepojętego, jakaś lekkość ducha, zupełnie jakbym narodziła się na nowo. Dopiero w tym miejscu zrozumiałam co ludzie widzą w górach, za co je tak bardzo kochają.Wiedziałam, że będę za tym miejscem tęsknić i nie pomyliłam się, minęły już trzy lata a ja wciąż myślami wracam do tamtych chwil, przenoszę się w wyobraźni pomiędzy te pagórki, łąki, góry, drzewa, strumyk. Wstawałam szybciej około czwartej lub piątej rano tylko po to, żeby posiedzieć na ławce i zobaczyć jak góry pomału wyłaniają się zza mgły, zza chmur,które tak szybko się zmieniały gonione wiatrem a czasami leniwie poruszane znikały gdzieś zza horyzontem. A wschodów i zachodów słońca, tego nie da się zapomnieć, w górach są jeszcze piękniejsze niż zwykle. Bardziej kolorowe i czarodziejskie, zupełnie jak nie z tego świata. Było to małe miasteczko jedna uliczka przebiegała obok zabytkowego kościoła, była tam też gospoda przy której rosła olbrzymia lipa pachnąca miodem, której zapach roznosił się na okolicę, uwielbiałam jej zapach. Kawałek dalej był mały sklep z piekarnią i świeżym pieczywem. Można tam było kupić pyszne precle z grubą solą. Ale najpiękniejszy z tego wszystkiego był widok gór, który chowam w sercu.
Moje wiersze o górach:
1. Kocham góry
Ach te górskie szczyty,
te skalne granie.
Cichy szum strumienia
i kozic stukanie.
Owiec dzwoneczki
w uszach mi dźwięczą,
a wiatr się bawi
moją zwiewną sukienką.
Pagórki i lasy, łąki i zioła.
Nawet maleńka nad nimi pszczoła.
I te motyle barwne jak tęcza.
Dusza podziwia niczym zaklęta.
Zielona łąka i te krokusy
Co poruszają struny w mej duszy.
Krzyk orła nad głową i wiatru jęki.
Mój Boże jaki ten świat jest piękny.
Jeśli mi przyjdzie umrzeć o Panie
niech moja dusza tutaj zostanie.
Niech ją kołysze srebrzysta woda
a do snu kładzie piękna przyroda.
2. Rozbite marzenia:
Malutkie schronisko daleko w górach
ze światłem wśród mroku
co pięknie lśni.
Z kominkiem ciepłym i z Tobą przy boku
w oczach mi błyszczą tęsknoty łzy.
Gdzie jesteś kochany,
którędy wędrujesz?
Jakim szlakiem podążasz w dal?
czy czasem o mnie wspomnienia masz miłe?
czy jestem mewą rozbitą wśród skał?