Choć sezon urlopowy jest juz za nami to chętnie wracamy do niego pamięcią. Wakacje stanowiły bowiem szczególną okazją do wyjazdu poza miasto – do lasu, nad wodę czy do innych pięknych miejsc, by odpocząć na łonie przyrody i pooddychać świeżym powietrzem.
Niestety, szlaki wędrówek ludzi są bardzo proste do zidentyfikowania. Wzdłuż nich pełno jest plastikowych butelek czy aluminiowych puszek po napojach, papieru, puszek metalowych po konserwach, czy innych zapomnianych i darowanych naturze rzeczy.
Co roku liczba miejsc zasypanych śmieciami ciągle się powiększa. Najczęściej są to pobocza dróg, lasy, wyrobiska popiaskowe, miejsca wypoczynku i rekreacji, a nawet centra miast. I chyba naprawdę niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że beztrosko wyrzucone odpady rozkładają się latami, nawet przez setki lat stanowiąc zagrożenie dla ludzi i środowiska! Plastikowa butelka rozkłada się 500 lat, plastikowe torebki 300 lat, worki foliowe od 100- 200 lat, gumowa opona 50-80 lat, metalowa puszka 10 lat, guma do żucia 5 lat, niedopałek papierosa 1,5 roku, ogryzek z jabłka 6 miesięcy, chusteczki papierowe 3 miesiące a szklana butelka aż 4 tys. lat!
Podczas rozkładu odpadów dochodzi do chemicznego i mikrobiologicznego zanieczyszczenia wód powierzchniowych i podziemnych, zagrażając lokalnym ujęciom wody pitnej, nawet w bardzo oddalonych miejsc od dzikiego wysypiska. Wysypiska są również potencjalnym źródłem zagrożenia epidemiologicznego, ze względu na możliwość występowania w odpadach wielu chorobotwórczych szczepów bakterii (czerwonki, duru brzusznego i innych) oraz groźnych grzybów. Mało tego, na "dzikie" wysypiska trafiają również odpady niebezpieczne, takie jak zużyte baterie i akumulatory, opakowania z resztkami farb, lakierów, czy oleju samochodowego, a nawet różnego rodzaju przeterminowane leki, środki ochrony roślin lub opakowania po nich. Wszystko to stanowi poważne zagrożenie dla naszego środowiska, ponieważ zanieczyszczają one glebę metalami ciężkimi. Powoduje to, że w pobliżu takich wysypisk notuje się podwyższone koncentracje kadmu, miedzi, chromu, ołowiu czy rtęci. Bardzo często nie zdajemy sobie sprawy ze szkodliwości tego rodzaju odpadów na nasze zdrowie. Nie zdajemy sobie sprawy, że jedna tylko bateria może zanieczyścić aż 400 l wody lub 1 m3 gleby.
Bardzo groźne są baterie cynkowo-rtęciowe stosowane w zegarkach i kalkulatorach, ponieważ zawierają ok. 30% rtęci. Rtęć kumuluje się w wątrobie, nerkach i jądrach, najdłużej zalega w mózgu – gdyż okres jej półtrwania wynosi ponad rok. Przenika również przez łożysko, jest częściowo wydzielana z mlekiem matki. Powoduje denaturację białek, inaktywację enzymów, uszkodzenia tkanek np. nerek i mózgu oraz choroby skóry. Powoduje również uszkodzenia obwodowych nerwów czuciowych. Nawet kilka miligramów rtęci, która przeniknie do gleby lub wody może okazać się śmiertelną dawką dla człowieka.
Dzikie wysypiska są również dogodnym miejscem żerowania owadów, gryzoni i ptaków mogących rozpowszechniać drobnoustroje. Gnijące substancje organiczne powodują, prócz nieprzyjemnych zapachów też zanieczyszczenia powietrza siarkowodorem i metanem, który w zetknięciu z powietrzem powoduje samozapłony. Oprócz środowiskowych zagrożeń ze strony „dzikich” wysypisk należałoby tu jeszcze wymienić: niszczenie walorów estetycznych krajobrazu, zanieczyszczenie atmosfery i niszczenie bioróżnorodności.
„Dzikie” wysypiska zlokalizowane na przydrożach, łąkach i przy zbiornikach wodnych są zagrożeniem dla przyrody. Potwierdza to analiza składu tych wysypisk, z której wynika, że 89% z nich obfituje w folię i plastiki, a ponad 67% w sznurki z tworzyw sztucznych. Zwierzęta leśne zjadają kawałki plastikowej folii, co powoduje zatykanie ich przewodu pokarmowego w efekcie śmierć w okropnych cierpieniach. Szacuje się, że co roku z powodu połykania przez zwierzęta leśne zwykłych woreczków i torebek foliowych ginie ich na świecie około 2 mln. Również szczególnie niebezpieczne dla ptaków są pozostawiane na polach, lub nieświadomie wyrzucane przez nas kawałki sznurków z tworzyw sztucznych. Niektóre z ptaków takie jak bociany czy srokosze przez cały sezon przenoszą sznurki do gniazd, używając go jako materiału do budowy gniazd. Powoduje to szczególne zagrożenie dla populacji tych ptaków zwłaszcza w okresie lęgowym. Cienkie nitki tworzące sznurek wpijają się mocno w skórę piskląt, ranią ją i blokują dopływ krwi do kończyn, co powoduje obrzęki i zakażenia oraz często kończy się okaleczeniem lub śmiercią młodych.
Za likwidację „dzikich" wysypisk odpowiadają samorządy, natomiast kwestie dotyczące tego problemu pozostają w kompetencji gmin. Reguluje ją Ustawa o utrzymaniu czystości i porządku w gminach (Dz.U. 1996, nr 132, poz. 621 i 622) oraz Ustawy o odpadach (Dz.U. 2001, nr 62, poz. 628), która nakłada na posiadaczy i zarządców terenu obowiązek dbania o jego czystość. To ich zadaniem jest utrzymanie porządku i czystości w gminach. Zgłaszajmy więc "dzikie" wysypiska do Urzędu Miasta, wówczas zostaną podjęte stosowne działania zmierzające do ich usunięcia. W przypadku gdy, takie wysypisko znajduje się na terenie komunalnym musi ono zostać usunięte na zlecenie i koszt Urzędu Miasta. Natomiast gdy znajduje się ono na terenie prywatnym egzekucją obowiązku jego usunięcia zajmie się Straż Miejska.
Pamiętajmy!
Dzikie wysypiska szkodzą środowisku i tym samym zagrażają nam i naszym przyszłym pokoleniom!
Artykuł powstał w ramach projektu „Młodzi Eko-wojownicy segregują odpady na Śląsku”, dofinansowanego ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.