X Używamy plików cookie i zbieramy dane m.in. w celach statystycznych i personalizacji reklam. Jeśli nie wyrażasz na to zgody, więcej informacji i instrukcje znajdziesz » tutaj «.

Numer: 10003
Przesłano:
Dział: Proza

Tekst gwarą poznańską. III nagroda na XXXIII konkursie gwary poznańskiej w DK Jubilat w Poznaniu w 2010 r.

U CHABAJA

Łostatnio mamuchna jak nie rozedrze kalafy!
- Zocha! Zocha! Właśnie ciocia – babcia się zapowiedziała z wizytą za czy godziny. Oblekaj się i leć w te pendy do składu po chabasy, bo ciotka na słodkie nie leci, ino kichy uznaje.
- Mamuchna, nie kce mi się – łodpowiadom.
- Pędź ruk cuk – pada mamuchna – przeciek na piechote masz do chabaja kilometr a bimbom to nawet pół kilometra nie będzie, no leć. Kup ździebko leberki, kaszoka, knobloszka, czynaście flasterków szynki i jeszczek ździebko karmónady (schabu) i kamsztyku (karkówki).
Nie buło gadania, nie. Pojechałam bimbom. Idę do pierwszego chabaja a tam kłódka na dźwiach i świstek wisi: „skład nieczynny z powodu, że zamknięty”. No to leze do drugiego a tam – łoczom nie wierze – stoi napisane: „skład wraz z personelem przeniesieny czysta metrów dalej”. Szkiety mnie rozbolały, normalnie, ale nic – idę. Po drodze szpekłam napis: „Rzeźnik. Wyroby z Marycha i innych producentów za winklem”. Przeszłam na szagę i ślypia moje ujrzały wielgachną reklamę: „Chabasy. Wyprzedaż kolekcji minus dziewięćdziesiąt procentów”. Prawdziwa senzacja, ale też wuchta wiary stojała wew kolejce. Stanęłam i ja i szpycuję na ogłoszenia zez witryny: „Uwaga promocja! Przysmak byzmesmenów – leberka. Kilogram czynaście złotych”. „Nowość! Leczo wegetariańskie z kichom. Kilogram czydzieści złotych”. „Szanowny Kliencie! Nie juchcij nam galartów”. Ździwko mnie chapło, ale czytam dali: „Znaleziono kejtra. Wiadomość wew smażalni”. „Promocja w barze u Edy. Do zakupionego łobiadu możesz wypić berbelę przyniesienom zez chaty. Przy zakupie powyżej czydziestu złotych wc gratis”. Łał. Musze powiedzieć łojcu.
Stoje i stoje, gier już nie czuje. Przede mną stoi taki jeden – kupa lumpów, a szczuna nie ma. Katanę oblekł na rymby, a na metce od tej katany stojało napisane: „Poliester 50 procentów, bawełna 50 procentów, wiskoza 50 procentów”. W końcu żem kupiuła wszystkie chabasy, bardzo piękne, ino leberka była cienciejsza od sosyski (parówki).
Nie chciałam bejmami szastać na bimbe, ale już bułam cołkiem zmarnowana. Stanęłam na przodku, przy motorowej, bo wiary jechało jak mrówków. Łapy z tytkami miałam do samej ziemi, chabasy ciężkie takie i do tego mamuchna dzwoni na komórkę: „Zocha dali, cyraj się bo ciocia – babcia dzwoniła, że już dojiżdża”. Na przystanku zara pierwsza wyhycnęłam i lete niczym wicher. Nagle coś mnie pikło. Słodko godzino! Przeciek tytki z chabasami w bimbie się zostały!

O nas | Reklama | Kontakt
Redakcja serwisu nie ponosi odpowiedzialności za treść publikacji, ogłoszeń oraz reklam.
Copyright © 2002-2024 Edux.pl
| Polityka prywatności | Wszystkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikacji posiadają autorzy tekstów.